O mnie

Moje zdjęcie
*Magda *16 *Music, Fashion, Books and Travels

środa, 6 grudnia 2017

Jak odnaleźć własny styl

Co to właściwie znaczy, że ktoś ma swój własny styl? Przecież jednak większość osób chce swoim strojem zamanifestować przynależność do jakiejś grupy społecznej bądź też wykazać się znajomością najnowszych trendów w modzie. W związku z tym, taki sposób ubierania nie zawsze jest do końca „ich”. Bo – moim zdaniem – własny styl współgra z całą naszą osobowością i wyraża nas w jakiś sposób. Co tu dużo ukrywać – przez nasz wizerunek przekazujemy otoczeniu mnóstwo informacji o sobie. Na napotkanych osobach możemy tym, jak wyglądamy, wywrzeć dobre lub złe wrażenie. Sprawić, by nas polubiły bądź nie.

Wygląd ma znaczenie

Możesz powiedzieć, że ocenianie po wyglądzie jest krzywdzące i jest to po części prawda, ale przecież ów wygląd nie jest odrębną częścią nas, ale tworzy razem z naszym wnętrzem klarowną całość.  Może podkreślać to, jakim typem osobowości jesteśmy.

Jak wyrobić sobie własny styl?

Jeśli o mnie chodzi, to najpierw zastanawiałam się nad tym, co tak naprawdę mi się podoba i w czym będę się dobrze czuć. Inspirowałam się znajomymi osobami, których styl mi się podobał. Oglądałam zdjęcia na Instagramie, przeglądałam blogi modowe. Znalazłam sobie swoją własną ikonę stylu i próbowałam ją na początku naśladować. Po pewnym czasie nabrałam już pewności i umiałam sama tworzyć ciekawe zestawienia.
Moją sprawdzoną metodą jest też zapisywanie outfit’ów, które przypadły mi do gustu. W ten sposób mam gotową listę zestawień na przeróżne okazje. Odbiera mi to dużo stresu, nie muszę się za każdym razem denerwować, że kompletnie nie mam czego na siebie włożyć. A to jest chyba problem znany każdej dziewczynie.
Mój styl na razie często się zmienia, bo – chyba jak większość nastolatek – szukam w jakimś sensie siebie prawdziwej.
Zapraszam serdecznie na portal dla nastolatek z którym zaczęłam współpracę! 
http://pieknadziewczyna.pl/
Załączam zdjęcia z sesji jeszcze październikowej, jednak nie miałam okazji ich wcześniej opublikować ^^ Mam nadzieję, że post się spodobał :D


















wtorek, 8 sierpnia 2017

Moje nowości kosmetyczne

Hej!
Dziś przychodzę do Was z krótką recenzją kosmetyków, które przetestowałam w ostatnim czasie, i które zrobiły na mnie pozytywne wrażenie ^^ No to zaczynamy!

1. Żel pod prysznic i mleczko do mycia ciała z Le Petit Marseillais. Od dłuższego czasu jest to moja ulubiona firma kosmetyków do mycia i kąpieli. Nie dość, że mają naprawdę przepiękne zapachy. Są to chyba jedyne kosmetyki, które utrzymują zapach na skórze przez dłuższy czas po użyciu. Wyjątkowo do gustu przypadło mi to mleczko - działa jak balsam do ciała, ale nakłada je się pod prysznicem, więc nie trzeba czekać aż się wchłonie. Skóra po nim jest bardzo przyjemna w dotyku, i aksamitna ;)


2. Krem wyszczuplająco - ujędrniający Eveline
Nie zależało mi za bardzo na wyszczuplaniu czy redukcji cellulitu, którego nie posiadam. Kupiłam go w zasadzie wyłącznie ze względu na obiecany efekt chłodzenia - w lato jak znalazł! Uwielbiam po kąpieli się nim natrzeć i czuć to leciutkie mrowienie. Ale wiecie co? Wydaje mi się, że oprócz tego naprawdę poprawił nieco stan mojej skóry. Stała się właśnie taka bardziej elastyczna i jędrna. Nie wiem niestety czy jako balsam wyszczuplający, ale wydaje mi się, że to raczej obietnice producenta - takie produkty przeważnie nie działają


3. Wcierka do włosów Jantar z Farmony
Słyszałam o tej wcierce mnóstwo pozytywnych opinii, i tak mnie zaciekawiła, że w końcu sama postanowiłam ją nabyć. To aktywna 3 - tygodniowa kuracja, głównie do włosów suchych bądź zniszczonych. Pobudza do wzrostu, hamuje wypadanie i regeneruje. Każdego wieczoru wcierałam nieco płynu w samą skórę głowy, a następnie wmasowywałam lekko. Czy widać było efekty? Prawdę mówiąc pierwsze trzy tygodnie mnie rozczarowały. Miałam nadzieje na jakiś spektakularny efekt, zwłaszcza jeśli chodzi o wzrost, a nic takiego nie spostrzegłam. Po tygodniu przerwy wznowiłam kuracje, i wtedy powoli już było coś widać. Mam wrażenie jakby moje włosy były nieco gęściejsze, miększe i lepiej odżywione. Niestety nadal nie rosną zbyt szybko, ale może po dłuższym czasie coś się wydarzy także w tym zakresie ^^ Czytałam też, że owa wcierka jest dobra również a porost brwi i rzęs - jeszcze tego nie próbowałam, ale skoro pobudza do wzrostu włosy, to dlaczego nie brwi i rzęsy? Nie jest to drogi produkt, więc myślę, że warto poeksperymentować ;)


4. Spray samoopalający o zapachu poziomki do jasnej karnacji, Markell
Nie przepadam za mocną opalenizną, jednak moja cera jest tak bardzo alabastrowa, że postanowiłam jej dodać nieco koloru. Opalania na słońcu unikam jak ognia, także zdecydowałam się na ten oto spray. Kiedyś używałam balsamów brązujących, ale męczyło mnie nieco codzienne nakładanie. Teraz wolałam kupić produkt, który da nieco trwalszy efekt. Wybrałam akurat ten z Merkella, gdyż podkusił mnie obiecany zapach poziomek, jeden z moich ulubionych :D Jakie wrażenia po pierwszym użyciu? Zapach naprawdę oszałamiający. Niestety - po krótkim czasie nie ma po nim śladu, a pojawia się z zamian zapach charakterystyczny dla samoopalaczy, nie za ciekawy. To zdecydowanie największy minus tego produktu. Opalenizna natomiast jest całkiem ładna, równomierna i nie wygląda na pomarańczową czy sztuczną. Oczywiście przy nakładaniu trzeba uważać, by nie przesadzić z ilością, i by rozprowadzić produkt równo. Zdecydowanie polecam dziewczynom, które chcą tylko nieco rozświetlić i nadać lekkiego koloru skórze ^^



5. Zmywacz do paznokci z gąbką Delia
Bardzo serdecznie polecam! Niewiele mogę napisać o zmywaczu, spodobało mi się to, że dzięki formule z gąbeczką jest niezwykle wydajny. Wystarczył mi na trzy miesiące regularnego stosowania, a maluję paznokcie bardzo często
6. Lakier do paznokci "gel shine" Miss Sporty
Nie przepadam za większością produktów tej firmy, moim zdaniem są dość słabe. Te podkłady czy kremy BB to jakiś żart. Jednakże lakiery od nich często kupuję ^^ Podoba mi się duża paleta kolorów i tekstur, bo oprócz zwykłych kolorów są też dostępne lakiery brokatowe bądź piaskowe. Ostatnio moim ulubieńcem jest odcień bordo - bardzo kobiecy i elegancki. Stanowi dobrą alternatywę dla klasycznej czerwieni. Jak z jego trwałością? Utrzymuje się średnio długo, około 3-4 dni, ale nie wymagałam niczego więcej po lakierze w tej półki cenowej. Rzeczywiście daje taki trochę żelowy efekt, i pięknie się błyszczy. Jak najbardziej polecam :))


7. Krem łagodzący z aloesem Nivea
Również nie jestem wielką zwolenniczką tej firmy. Miałam już z niej wcześniej kilka produktów do twarzy i sprawdziły się średnio. Ten krem kupiłam, gdyż moja skóra potrzebowała gruntownego nawilżenia, a opis i recenzje brzmiały dość obiecująco. To, co mi się w nim podoba, to fakt, że bardzo szybko się wchłania, i nie pozostawia po sobie tłustej warstewki. Skóra twarzy od razu po nałożeniu wygląda zdrowo i jest nawilżona. Trudno oczekiwać jakiegoś efektu wow, ale do codziennej pielęgnacji dobrze się sprawdza, w dodatku można go też stosować jako bazę pod makijaż ;)




Mam nadzieję, że moja recenzja okazała się pomocna. Może miałyście któryś z tych produktów? Co o nich sądzicie? Zapraszam do dyskusji :)
Pozdrawiam Was cieplutko!

niedziela, 9 lipca 2017

Moje cele wakacyjne

Witajcie po jakże długiej przerwie!
Zbierałam się do tego wpisu już od początku wakacji. Potrzebowałam jednak "naładowania baterii". Przez te dwa tygodnie czytałam książki na tarasie, chodziłam na długie, samotne wędrówki i rozkoszowałam się ciszą mojego pokoju. Wcześniej miałam niezły maraton, ale tylko i wyłącznie z mojej własnej winy. Mój fatalny perfekcjonizm dobrał się do głosu i nie pozwalał mi normalnie funkcjonować. Zawsze trochę podziwiałam ludzi, którzy umieją zrobić coś "na odwal". Ja odkąd pamiętam starałam się być najlepsza w każdej dziedzinie za jaką się brałam. Odnosi się do zwłaszcza do szkoły. W tym roku mogłam trochę wrzucić na luz, w końcu oceny z liceum na nic w życiu mi się nie przydadzą. Mimo to starałam się jak mogłam, wyłączając fizykę. Do tego przedmiotu nie miałam kompletnie sił ani serca, cieszę się, że moja przygoda z nią już zakończona. Oprócz nauki w tym roku doszły mi egzaminy z pianina, na których mi zależało jeszcze bardziej. Z tego końcoworocznego nie jestem do końca zadowolona, ale naprawdę mi było bardzo ciężko wszystko połączyć. Dwa tygodnie wakacji minęły, pora zacząć realizację moich celów. Nie chcę, by ten czas tak zupełnie przeciekł mi przez palce. Mam też trochę dość ludzi na ten moment, po tym jakże intensywnym pod względem życia towarzyskiego roku. Skupię się na rozwijaniu moich dwóch najbliższych przyjaźni, a tak to nie planuję jakiś większych spotkań ze znajomymi. No dobra... Pora napisać co należy do tych moich "celów wakacyjnych":
1. Codziennie grać na pianinie co najmniej 3 godziny
2. Wprowadzić do mojego życia nieco więcej ruchu, myślałam nad kursem tańca towarzyskiego
3. Codziennie nauczyć się kilku nowych angielskich i włoskich słówek; moje słownictwo jest bardzo ubogie
4. Odwiedzić 5 nowych, ciekawych miejsc w Polsce
5. Zacząć przygodę z urbexem
6. Zobaczyć wschód słońca nad morzem
7. Dużo się uśmiechać, nawet bez powodu
8. Nadrobić wiszące nade mną zaległości czytelnicze i filmowe
9. Wrócić do zwyczaju cotygodniowego pisania notki na blogu
10. Wykorzystywać każdy dzień najlepiej jak się da i codziennie spróbować czegoś nowego
Realizację celów zaczynam od jutra. Pod koniec wakacji zdam Wam relację jak mi się to udało :p Trzymajcie kciuki! Poniżej prezentuję zdjęcia z ostatniej sesji w Goczałkowicach.


















sobota, 8 kwietnia 2017

Co przeczytałam w marcu

Hej!
Dziś bym chciała się podzielić z Wami moimi nowymi odkryciami czytelniczymi :). Poniżej zaprezentuję książki przeczytane przeze mnie w marcu z moją recenzją. Miłej lektury!

1. "Listy wybrane Jane Austen"
Nie wiem czy już kiedyś wspominałam o mojej fascynacji filmami kostiumowymi. Mogę je oglądać po tysiąc razy, ahh te suknie i bale ^^. Najbardziej podobały mi się te nakręcone na podstawie powieści Jane Austen, zwłaszcza "Rozważna i romantyczna" i "Duma i uprzedzenie". Kiedy widziałam je już tyle razy, że znałam na pamięć całe dialogi, wzięłam się za czytanie książek, na których podstawie zostały zekranizowane. Niedawno natomiast natrafiłam na "Listy wybrane Jane Austen", w których autorka w listach do swoich przyjaciół opisuje swoje życie codzienne, liczne uroczystości w gronie rodziny, ale także ówczesną modę i obyczaje. Także polecam zbiór wszystkim miłośniczką prozy Jane Austen, cudownie tak wejść do głowy autorce, która była bardzo odważną i niezależną jak na swoje czasy kobietą


2.  Ann Brashares "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów"
Dwie pierwsze części tej książki czytałam jeszcze w podstawówce, po czym trochę zapomniałam o tej serii, ale ostatnio odkryłam gdzieś u siebie na półce dwie kolejne części. Świetne żeby się odstresować! Najlepsze jest to, że mogę się utożsamić z każdą z czterech głównych bohaterek, ich postacie są naprawdę bardzo dobrze zbudowane. Chyba najbardziej odnajduję siebie w postaci Leny (btw dużo osób tak właśnie mnie nazywa), która jest jak ja dość zamknięta w sobie, wrażliwa, i wszystko rozpamiętuje. No i ta przyjaźń dziewczyn, która trwa przez całe życie, jest niezwykła. Aż sama żałuję, że nie mam takich przyjaciółek z dzieciństwa, które by mnie znały lepiej niż ja sama siebie...


3. Jung Chang "Dzikie łabędzie: trzy córy Chin"
Ta autobiograficzna saga jest do dziś zakazana w Chinach, skąd pochodzi autorka. Opowiada o losach kobiet z trzech pokoleń rodziny Jung Chang, ukazanych na tle przemian zachodzących w najnowszej historii Chin, aż od rządów ostatnich cesarzy. Robi naprawdę wstrząsające wrażenie. Kobiety nie miały w tym kraju nic do powiedzenia, miały być jedynie pięknymi, bezbronnymi istotami uwieszonymi męskiego ramienia. Już od wczesnego dzieciństwa bandażowano im stópki tak, by były jak najmniejsze i przybrały kształt kwiatu lotosu. Co doprowadzało do nieodwracalnych zmian w ich układzie, i było bardzo bolesne, gdyż łamano im przy tym kości. Ta książka na pewno długo zostanie w moim umyśle.



4. Sara Shepard "Sekrety"
Dodatkowa część do jednej z moich ulubionych serii, którą jest "Pretty little liars". Nie wnosi nic nowego do ogólnej fabuły, jest dużo spokojniejsza niż pozostałe części, ale to mnie w niej urzekło. Można się sporo dowiedzieć o głównych bohaterkach, i odpocząć od zwykłych intryg, które są na porządku dziennym w tej historii. Wszystko dzieje się w trakcie świąt Bożego Narodzenia. Dziewczyny myślą, że udało im się w końcu uwolnić od swojego prześladowcy, którym jest osoba podpisująca się jako A, jednak są w dużym błędzie. Także jeśli są tu dziewczyny, które tak jak ja uwielbiają serię Sary Shepard, polecam im "Sekrety" z całego serduszka :)



niedziela, 26 lutego 2017

Come back level 2

Witajcie kochani!
Wybaczcie mi moją dość długą nieobecność. Myślałam, że w czasie ferii nadrobię zaległości, ale nic z tego nie wyszło. Przez dwa tygodnie prawie nie ruszałam się z domu o nadrobiłam zaległości czytelnicze (o tym w następnym poście). Byłam też na Dniach Skupienia u Franciszkanów w Chorzowie. A Wy co robiliście ciekawego w czasie ferii? (piszę "robiliście", bo ostatnio dowiedziałam się, że mojego bloga czyta też kilku facetów :)). Parę miesięcy temu pisałam, że udało mi się w końcu zmobilizować i zaczęłam wszystko ogarniać - nawet matematykę. Niestety to już minęło. Nie robię obecnie nic. Miałam sporo ambitnych planów, niestety nie udało mi się ich zrealizować. Zaskoczyło mnie ostatnio to, że stałam się naprawdę lubiana i rozchwytywana. Większość mojego życia byłam raczej sama i mi to jakoś nie przeszkadzało. Miałam czas na muzykę, książki i rysowanie. Miałam znajomych, ale nigdy bliższych przyjaciół i gdybym chciała się komuś zwierzyć, nie miałabym komu. Pewnie wiązało się to też z tym, że niezbyt lubiłam siebie. Więc w jaki sposób inne osoby miałyby mnie polubić? Jakiś czas temu poznałam jednak dwoje fantastycznych ludzi z którymi mogę porozmawiać o wszystkim. Nigdy jeszcze nie byłam z nikim tak blisko! Nadal potrzebuję trochę czasu dla siebie, ale wiem, że zawsze mam się do kogo zwrócić w razie potrzeby. To w sumie tyle o mnie :). Piszcie co u Was, bardzo chętnie poczytam!








czwartek, 12 stycznia 2017

Jak dbam o cerę

Hej!
Dziś się chcę z Wami podzielić w jaki sposób dbam o swoją cerę. Zdecydowanie jestem ceromaniaczką. Nie mam, tak jak niektóre dziewczyny, obsesji na punkcie włosów, ale moja skóra twarzy musi być zawsze idealnie wypielęgnowana. Podstawą jest dogłębne oczyszczenie i nawilżenie. W sumie nigdy nie miałam jakiś większych niedoskonałości, ale moja cera często wygląda na szarą i zmęczoną, dlatego przede wszystkim muszę zadbać o jej rozjaśnienie i rozświetlenie. A to kosmetyki do pielęgnacji, których aktualnie używam. Plusem jest to, że wszystkie są raczej z niższej półki cenowej :). Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię wydawać fortuny na kosmetyki, zwłaszcza jeśli za ceną nie idzie jakość (a często tak się zdarza).

*Oczyszczenie:
Rano używam żelu do mycia z Ziai liście manuka, który jest super, zresztą jak cała seria. Dobrze oczyszcza pory i nawilża cerę, no i kocham jego zapach. Wieczorem po demakijażu myję twarz różanym olejkiem Bielendy. Jest to bardzo łagodny kosmetyk. Mimo że jest w formie olejku, wcale nie zostawia tłustej warstwy na skórze, wręcz przeciwnie. Po wyciśnięciu na dłoń zamienia się w delikatną piankę, która łagodzi podrażnienia i nadaje gładkość


*Peeling i maseczka:
Dwa razy w tygodniu moja skóra potrzebuje głębiej oczyszczającego kosmetyku jakim jest peeling. Mam dwa ulubione. Jeden kupiłam w rossmannie, ma obłędny zapach mango. Jest w kremowej postaci z drobinkami, ponadto można go też stosować jako maseczkę. Drugi to pasta do głębokiego oczyszczania z Ziai. Nie można jej jednak używać zbyt często, bo wtedy wysusza skórę. Oprócz tych dwóch uwielbiam koreańskie maseczki w płacie.



*Tonik i serum:
Po umyciu twarzy do gry wchodzi tonik i serum. Tonika aktualnie używam tego z liści manuka, ale nadaje się praktycznie każdy. Usuwa resztki żelu i nadaje skórze właściwe pH. Serum nie jest koniecznym krokiem pielęgnacji, jednak ja bardzo lubię je używać, gdyż jest bardziej skoncentrowane niż krem i daje naprawdę świetne efekty. Również kupiłam je w Rossmannie. Zapobiega powstawaniu niedoskonałości i zaczerwień oraz nawilża, a przy tym nie jest produktem testowanym na zwierzętach, co jest dla mnie bardzo ważne przy doborze kosmetyków.


*Krem:
Aktualnie używam trzech: na dzień AA albo nivea soft, a na noc ten z Ziai. AA jest najlepszy pod makijaż. Nie zostawia tłustej warstwy i ekspresowo się wchłania. Nivea soft kupiłam, gdyż szukałam jakiegoś kremu bardzo mocno nawilżającego na zimę. Stosuję go gdy muszę przez dłuższy czas przebywać w ogrzewanych pomieszczeniach. Nie jest on tak fajny jak ten z AA, słabo się wchłania i czasami zapycha. Krem z Ziai (zresztą jak cała seria) to zdecydowanie mój faworyt. Nakładam wieczorem grubą warstwę, a rano budzę się z mega gładką, odżywioną skórą. Poza tym fantastycznie wyrównuje koloryt.


*Make up:
Nienawidzę ciężkich podkładów czy mocno matujących pudrów, czuję się po nich jakby moja skóra została pokryta gipsem. Nie umiem też niestety konturować twarzy za pomocą bronzera i różu (a szkoda. Przydałoby się to mojej okrągłej twarzy.), także jedynymi kosmetykami których używam (do malowania twarzy, oko to już inna bajka) są: krem BB, rozświetlacz i lekki puder. Wcześniej jeszcze nakładam bazę, aktualnie mam z Perfecty. Jej największym plusem jest to, że rozjasnia cienie pod oczami. Kremów BB już przetestowałam sporo, m. in. z garniera, nivei, miss sporty, ale wszystkie oprócz tego z under twenty po pewnym czasie lądowały w koszu. Ten jest w miarę okay, najważniejsze, że ma dostępny kolor zbliżony do mojego odcienia skóry, co jest rzadkie, gdyż mam bardzo jasną skórę. Rozświetlacz - aktualnie używam tego z wibo. Uwiódł mnie wyglądem starych perfum, poza tym pachnie własnie jak perfumy i nie trzeba już żadnych innych używać! rozpylam niewielką ilość na twarzy przed nałożeniem kremu.


A jakie są Wasze rytuały dbania o urodę? Jak się malujecie na co dzień?